Słowa „VAT” i „odsetki” pojawiają koło siebie zwykle w mało przyjemnych okolicznościach związanych ze spóźnionym rozliczeniem z Urzędem Skarbowym. Tymczasem w rzeczywistości kredyt i podatek VAT wiążą się ze sobą, chociaż związki te nie zawsze są oczywiste. Ich zrozumienie może pozwolić Ci uniknąć kosztownych błędów, a nawet zwiększyć zyski.
Kredyt a VAT
W przypadku tych przedsiębiorców, którzy nie są płatnikami VAT, sprawa jest dość prosta: VAT jest po prostu częścią ceny. Przedsiębiorca właściwie nie musi się nim przejmować, interesują go jedynie kwoty brutto.
Płatnicy VAT mają pod tym względem nieco trudniej. Kiedy płatnicy VAT mówią o przychodach, kosztach, czy inwestycjach, co do zasady posługują się kwotami netto. To one są podstawą wyliczenia zysku, VAT jest czymś, co można pominąć. Oczywiście podatek ten może mieć znacznie dla płynności, jednak na zysk jako taki nie ma wpływu.
Kiedy do tej układanki dodamy kredyt, pojawiają się schody. Mając posługiwanie się kwotami netto we krwi, można „z rozpędu” obliczyć koszty kredytu właśnie w oparciu o kwoty netto, jednak byłby błąd – kredytujesz przecież całą płatność, a nie tylko jej część netto.
W uproszczeniu można więc powiedzieć, że w przypadku kredytu, odsetki płacisz także od VATu (w uproszczeniu, bo tak naprawdę dotyczy to nie tylko odsetek, ale także wszelkich pozostałych kosztów, które są wyrażone jako procent kwoty kredytu, np. prowizji czy ubezpieczeń.) Warto o tym pamiętać, kiedy zestawiasz koszty kredytu np. z rentownością.
Na szczęście uwzględnienie faktu, że kredyty dotyczą kwot brutto, jest w takich obliczeniach bardzo proste: po prostu „doliczasz” VAT do kosztów kredytu. Jeśli posługujesz się w tym przypadku RRSO (a mamy nadzieję, że tak jest), to „doliczasz” VAT do RRSO.
Rozważasz zakup towaru na kredyt. Cena netto zakupionych towarów to 20 tys. zł, stawka VAT to 23%, a RRSO kredytu to 20%. Roczna rentowność sprzedaży to 25% (czyli każda złotówka kapitału obrotowego przynosi rocznie 25 groszy zysku). Czy skorzystanie z kredytu będzie opłacalne?
Sprawdźmy. Pamiętając, że „odsetki płacimy także od VAT” doliczamy VAT do oprocentowania (w naszym przypadku – do RRSO). Robimy to dokładnie tak samo, jak robilibyśmy doliczając VAT do każdej ceny netto:
Okazuje się, że po uwzględnieniu wpływu VATu na wysokość kosztów kredytu, koszt pozyskania kapitału byłby wyższy, niż jego rentowność – kredyt jest więc nieopłacalny.
Twój dostawca oferuje 30-dniowy termin płatności lub 1,5% rabatu za płatność gotówką. Towar obciążony jest podstawową (23%) stawką VAT. Nie dysponujesz gotówką, a więc jedyny sposób, by skorzystać z rabatu, to zaciągnąć kredyt. Chcesz sprawdzić, jakie może być maksymalne oprocentowanie (RRSO) kredytu, by korzyści z rabatu były wyższe niż koszty kredytu.
1,5% rabatu za płatność gotówką oznacza, że 30-dniowy termin płatności oznacza de facto kredyt oprocentowany 18,3% w skali roku. To z kolei oznacza, że jeśli miałbyś sfinansować zakup na gotówkę kredytem, to jego koszt (RRSO) nie może przekroczyć 18,3% w skali roku, przy czym – i to jest ważne – musimy pamiętać, że sfinansujesz także VAT. Koszt musi być więc odpowiednio niższy.
Aby obliczyć maksymalne dopuszczalny koszt, „zdejmujemy” VAT z RRSO, wykonując następujące działanie:
Będzie nam się zatem opłacało skorzystać z kredytu na zakup za gotówkę, jeśli znajdziemy kredyt, którego RRSO jest niższe niż 14,9% (im niższe będzie to oprocentowanie, tym większy będzie dodatkowy zysk, który wypracujemy dzięki rabatowi).
Skorzystanie z kredytu, którego RRSO jest wyższe niż 14,9% będzie oznaczać straty. Jeśli więc takiego nie znajdziemy, bardziej opłaca się skorzystać z kredytu kupieckiego: zrezygnować z rabatu i zapłacić za towar po 30 dniach.
Kredyt a podatek dochodowy
Zależności pomiędzy kredytem i podatkami wykraczają jednak poza VAT: odsetki od kredytu są przecież kosztami. W dodatku, co do zasady są one także kosztami podatkowymi, w odróżnieniu od kosztu kapitału własnego, który z księgowego punktu widzenia nie jest nawet kosztem.
To, że koszty kredytu są kosztami podatkowymi, jest jednym z powodów, dla których kapitał obcy jest zwykle tańszy, niż kapitał własny.
Finansowanie zewnętrzne pozwala nie tylko zwiększyć stopę zwrotu z kapitałów własnych, ale także poprawić efektywność podatkową. Koszt zainwestowanego kapitału własnego nie jest kosztem podatkowym. Istnieją też pewne ograniczenia prawne związane z wycofaniem tych środków. Nawet gdy będzie to możliwe, musimy się upewnić, czy takie wycofanie środków nie będzie wiązać się z koniecznością rozliczenia podatku.
Z kolei finansowanie zewnętrzne pozwala na ujęcie ponoszonych kosztów w rachunku podatkowym. Trzeba jednak pamiętać o tzw. cienkiej kapitalizacji – tj. zasadom ograniczającym zaliczenie do kosztów odsetek od zobowiązań przekraczających kapitały własne. Przepisy te zapewne ulegną zmianie od 1 stycznia 2018 r.