Ustawa antylichwiarska – trzęsienie ziemi dla branży consumer finance

05.07.2019

Komentuje Aleksander Widera, prezes Kredytmarket

Jeśli ustawa antylichwiarska po niespodziewanej autopoprawce rządu, zakładającej drastyczne obniżenie limitu kosztów pozaodsetkowych, przejdzie przez parlament bez istotnych zmian i zostanie podpisana przez prezydenta, to będzie prawdziwe trzęsienie ziemi dla branży consumer finance.

Nie mam wątpliwości, że już pierwotna wersja projektu była wyzwaniem dla branży i część podmiotów, szczególnie działających na mniejszą skalę, nie utrzymałaby się na rynku. Koszty działania firm pożyczkowych są dość duże. Łączne koszty finansowania i ryzyka na poziomie 30% rocznie nie są anomalią, a to tylko część wydatków takich firm.

Przypomnijmy, że obecnie obowiązująca ustawa, przewiduje łączny limit kosztów pozaodsetkowych (prowizji, opłat, ubezpieczeń itp.) w modelu 25+30 – czyli w uproszczeniu na poziomie 55%. Model 20+25, czyli pierwotna propozycja rządu, wymusiłby konsolidację branży: firmy o lepszej strukturze kosztów przejęłyby osłabionych konkurentów, a część pożyczkodawców musiałaby po prostu zamknąć biznes. Propozycja sprzed tygodnia, zakładająca model 10+10, postawi w zasadzie całą branżę już nie przed dylematem czy, ale kiedy zakończyć działalność. Lub zmusi do poszukiwania sposobów obejścia przepisów.

Oczywiście branży „chwilówek” można wiele zarzucić. Pożyczkodawcy potrafią stosować praktyki bardzo dalekie od fair play. Jednak mimo wszystko to regulowany, podlegający kontroli rynek. Powstanie i rozwój tej branży ograniczyło czarny rynek bandyckich pożyczek. Teraz, niestety, część jej dotychczasowych klientów może zacząć szukać pieniędzy u szemranych pożyczkodawców. Taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny, biorąc pod uwagę wyniki badań z 2016 roku, dotyczące przeznaczenia środków z chwilówek. Jak to ujęła prof. Jakubowska-Branicka, struktura tych potrzeb była „przygnębiająca”: w czołówce były zakupy żywności, leków i płatności za rachunki.

Warto podkreślić, że ucierpi nie tylko branża „chwilówek”: nowe limity dotkną także niektórych banków i SKOKów. Szczególnie te ostatnie oferują dużo pożyczek niespełniających nowych limitów. Ponadto sposób procedowania zmian w prawie jest kolejnym zimnym prysznicem fundowanym przedsiębiorcom przez rząd. Nawet jeśli projekt ostatecznie nie zostanie uchwalony, to perspektywa, że administracyjnie można z dnia na dzień wywrócić do góry nogami całą – i to niemałą – branżę, nie jest krzepiąca.

Za 2 lata na rynku nie będzie nikogo

Zmiana przedstawiona przez rząd jest tak ostra, że nie wykluczam, że w dłuższym terminie znikną wszystkie firmy udzielające niebankowych pożyczek konsumenckich. Mniejsze firmy nie przekonają obligatariuszy, że ich perspektywy są stabilne i nie będą w stanie pozyskać wystarczającej ilości środków, nie tylko na nową akcję kredytową, ale nawet refinansowanie istniejącego portfela. Więksi gracze po prostu zaczną normalny proces zwijania biznesu. W perspektywie 2 lat nie będzie na rynku nikogo.

Jeśli chodzi o SKOKi, to pożyczki konsumenckie są ich głównym produktem. Przy spadku marż, obecnym poziomie szkodowości portfela i presji na wzrost oprocentowania depozytów, ta branża będzie miała duży problem. Problem jednak tym razem może dotyczyć nas wszystkich bo, lokaty w SKOKach są gwarantowane przez BFG. Bardzo trudno rysować tutaj dalsze scenariusze.

Należy założyć, że te problemy zostały dostrzeżone przez autorów projektu, ponieważ pojawił się postulat, aby KNF poluzowała rygor Rekomendacji T, a więc zestawu praktyk przy zarządzaniu portfelem wierzytelności detalicznych. Oznacza to, ze autorzy zdają sobie sprawę, ze istniejący gracze na rynku z sektora pozabankowego przestaną oferować pożyczki konsumenckie i chcieliby w to miejsce wprowadzić banki, nawet kosztem wyższego poziomu ryzyka w sektorze bankowym.

Scenariusz likwidacji branży ma też swoje potwierdzenie w liczbach. Już przy okazji pierwotnego projektu, z lutego 2019 (zakładającego ograniczenie kosztów pozaodsetkowych do 45%), swoje stanowisko przedstawiła m.in. Konferencja Przedsiębiorców Finansowych w Polsce. Siłą rzeczy nie odnosiło się ono do obecnego stanowiska rządu, ale skonfrontowanie przedstawionych wtedy danych z modelem 10+10 daje w zasadzie jednoznaczny rezultat:

„Obowiązujący obecnie wzór […] został przyjęty do polskiego porządku prawnego jako racjonalny i uzasadniony w realiach społeczno–gospodarczych zaledwie 3 lata temu. Dla przypomnienia, wskazano wtedy m.in., że w segmencie mikropożyczek (tak zwanych chwilówek), gdzie okres kredytowania na ogół nie przekracza miesiąca, koszty operacyjne kształtują się na poziomie 15–27% kwoty pożyczki. Do nich należy dodać koszt ryzyka, który w tym segmencie oscyluje w granicach 11% (odsetek pożyczek straconych). Przeciętne koszty w tym segmencie kształtują się zatem między 26% a 38% kwoty pożyczki.”

Tymczasem, w przypadku pożyczki na 1 miesiąc, legalny przychód może wynosić 11,7% (na liczbę tę składają się koszty pozaodsetkowe w wysokości 10% + 10%/12 oraz maksymalne aktualnie oprocentowanie 10%/12), a w przypadku pożyczki na rok – 30% (koszty pozaodsetkowe + oprocentowanie). Nawet jeśli przez te 3 lata efektywność sektora wzrosła, to trudno zakładać, aby wzrost ten mógł zamortyzować aż tak radykalną zmianę warunków funkcjonowania, jak obecnie forsuje rząd.

Komentuje Aleksander Widera, prezes Kredytmarket – firmy udzielającej kredytów dla działalności gospodarczych przez Internet.

Tutaj pobierzesz zdjęcia do tekstu (kliknij). Poniżej znajduje się przycisk do pobrania tekstu w formacie .docx. Więcej informacji prasowych znajdziesz w zakładce Marketing i Newsroom