Pożyczka zupełnie za darmo, pieniądze na koncie nawet w ciągu kilku minut, a wszystko bez wychodzenia z domu. Jeśli wierzyć reklamom, firmy udzielające „chwilówek” nie marzą o niczym innym, jak tylko napchać Ci portfel pieniędzmi, nie oczekując niczego w zamian. Czy to w ogóle możliwe? Gdzie tu jest haczyk?
Nie ma nic za darmo?
Odpowiadając na pytanie „czy to w ogóle możliwe” – tak, to jest możliwe. Rzeczywiście, możesz wziąć pożyczkę i nie zapłacić za nią ani grosza. W dodatku faktycznie w niektórych przypadkach pieniądze znajdą się na Twoim koncie w ciągu kilku czy kilkunastu minut, a wszystkie formalności załatwisz przez Internet.
Nic, tylko brać? Niekoniecznie. Szczególnie, jeśli rozważasz pożyczkę w kontekście własnej firmy.
Po pierwsze, trudno myśleć o takich chwilówkach jako o znaczącym źródle finansowania biznesu. Darmowe chwilówki udzielane są na dość niskie – z perspektywy biznesu – kwoty. Wiele z nich sięga ledwie 2 000 – 3 000 zł. Te, które przekraczają 5 000 zł, to rzadkość.
Po drugie, na brak prowizji, opłat i odsetek możesz liczyć tylko w przypadku pierwszej pożyczki w danej firmie. Za każdą kolejną zapłacisz już zgodnie ze standardową taryfą, a to zwykle oznacza, że zapłacisz słono lub… bardzo słono.
Po trzecie wreszcie, warunkiem braku opłat jest terminowa spłata pożyczki. Jakiekolwiek opóźnienie i pojawiają się opłaty i prowizje, a promocyjna pożyczka może stać się pożyczką udzieloną na bardzo dalekich od promocyjnych, standardowych zasadach. A standardowe zasady to, jak przed chwilą wspomnieliśmy, wysokie koszty.
Ukryte koszty i kara za opóźnienie
W dodatku, kiedy chcesz dowiedzieć się o tych kosztach więcej, to pojawiają się schody. Firmy pożyczkowe mówią na ten temat tak niewiele, jak tylko się da. Jeśli mają w ofercie darmową pożyczkę, to na swoich stronach internetowych pożyczki standardowe zwykle traktują po macoszemu. A w otwarty i konkretny sposób przekazują tylko informacje o pożyczce darmowej.
Otwarty i konkretny, ale jednak… skrótowy – ujmując sprawę delikatnie. O tym, że warunkiem jest terminowa spłata, pożyczkodawcy zwykle wspominają najwyżej półgębkiem. Jeszcze mniej chętnie zdradzają, jak bolesne mogą być konsekwencje opóźnienia.
Te informacje, oraz informacje o tym, o tym, jakie są koszty pożyczek standardowych, ukryte są w regulaminach, wzorach umów czy czasem „odpowiedziach na najczęściej zadawane pytania”. Ukryte i mało konkretne, bo dowiemy się z nich na przykład o istnieniu prowizji za przedłużenie czasu spłaty kredytu, ale jej wysokości już raczej nie poznamy. Tę pożyczkodawca przedstawi zwykle dopiero wtedy, kiedy w odpowiedzi na Twój wniosek, otrzymasz propozycję gotowej umowy. Dość późno, biorąc pod uwagę to, że potrafią być to koszty wręcz astronomiczne!
Przy takich prowizjach, odsetki tracą znaczenie
RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania szybkich pożyczek regularnie przekracza 100%, a nierzadko także i… 1 000% (to nie pomyłka – tysiąc procent). Tak wysoko wywindowane wartości to zasługa opłat, prowizji i krótkiego czasu, na jaki udzielana jest pożyczka. Odsetki jako takie mają tu znaczenie wręcz pomijalne; firmy pożyczkowe zarabiają głównie na prowizjach i opłatach.
Mimo tego, że koszty chwilówek w ujęciu procentowym są tak wysokie, mogłoby się wydawać, że od czasu do czasu można – albo wręcz warto – je ponieść. Przykład?
Powiedzmy, że klient zalega Ci z płatnością 5 000 zł za towar, a Ty potrzebujesz z jakichś względów gotówki. Przypuśćmy, że możesz wziąć chwilówkę, oprocentowaną 10% w skali roku, dla której prowizja wynosi 15%. Łączny koszt takiej pożyczki to 792 zł (750 zł prowizji i 42 zł odsetek).
Niby nie ma tragedii – w końcu raz na jakiś czas takie koszty mogą się zdarzyć, prawda? Pomyśl jednak, jaką część marży ze sprzedanego towaru musisz poświęcić. Może nawet marża była niższa, niż koszt pożyczki? Już odniesienie do marży może działać na wyobraźnię, ale tak naprawdę… to nie ono powinno decydować o tym, czy warto taki kredyt zaciągać.
Kluczem do decyzji jest porównanie kosztu pożyczki do korzyści, jakie dzięki niej osiągniesz. Lub, jeśli taki jest cel, do strat, których dzięki niej unikniesz. Innymi słowy, musisz odpowiedzieć sobie na jedno z dwóch pytań:
- czy miesięczne (tygodniowe, roczne itp.) koszty kredytu będą niższe, niż miesięczne (tygodniowe, roczne) przychody, jakie zrealizujesz dzięki środkom z kredytu?
- czy dzięki zaciągnięciu pożyczki uda się uniknąć straty wyższej, niż koszt pożyczki?
A więc pytanie brzmi: czy dzięki pożyczce, uda Ci się w ciągu miesiąca wypracować co najmniej 792 zł dodatkowej marży, ewentualnie – uniknąć straty 792 zł? Warto też (to tylko delikatna sugestia 🙂 ) rozejrzeć się, czy naprawdę nie ma tańszej alternatywy. Koszt na poziomie 15,8 procent miesięcznie może nie robić wrażenia – dopóki nie uświadomimy sobie, że to… 483 procent w skali roku!!
Spirala zadłużenia
Warto także, jak w przypadku każdego kredytu zadać sobie jeszcze jedno pytanie: czy na pewno uda Ci się spłacić pożyczkę? Dzisiaj potrzebujesz 5 000, ale za miesiąc, na spłatę, będziesz potrzebował już 5 792.
A jeśli – odpukać! – okazałoby się, że byłbyś zmuszony „spłacać” ją kolejną pożyczką, udzieloną na takich samych zasadach, to za dwa miesiące będziesz potrzebować już 6 709 zł. W ten sposób, niewinna pożyczka może zacząć szybko nabrzmiewać, uruchamiając w spiralę zadłużenia – o której napiszemy już wkrótce.
A może jednak?
Oczywiście, takie czarne wizje nie muszą się ziścić – 5 tysięcy z przykładu być może uda Ci się dostać w ramach darmowej, pierwszej pożyczki. Pytanie jednak czy warto ryzykować, mając w perspektywie trudne do oszacowania z góry koszty ewentualnego opóźnienia?
W dodatku, jak wspominaliśmy na wstępie, kwoty darmowych pożyczek są dość niskie w porównaniu z kwotami, których zwykle potrzebuje się w biznesie. Można oczywiście próbować „przechytrzyć system” i zaciągnąć kilka darmowych pożyczek, by w ten sposób zdobyć potrzebną kwotę. Ale czy warto ponosić takie ryzyko? Jeśli, nawet przez przypadek, pominiesz jedną z płatności, dosięgną Cię niemałe koszty.
No i pytanie, czy chcesz, aby w Twojej historii kredytowej w BIK figurowało kilka chwilówek?